We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Rambo

by Aabzu

supported by
JaneMancini
JaneMancini thumbnail
JaneMancini One of the best purchases I have made on BC - excellent album start to finish ~ Favorite track: Scientists vs. Rambo (A Good Supply Of Body Bags).
/
  • Streaming + Download

    Includes high-quality download in MP3, FLAC and more. Paying supporters also get unlimited streaming via the free Bandcamp app.
    Purchasable with gift card

      name your price

     

1.
2.
3.
4.
First Blood 07:58
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.

about

It took a while for Aabzu to finish their second CD but it was worth waiting. "Rambo" hits you in the face right from the first minute. Electronic sound, heavy beats, jungle-like noises make this album a really smart listen.

And enjoyable one as hell, too.

Aabzu is a duo of well-known Polish experimental/electronics musicians: Maciek Szymczuk and Lukasz Szalankiewicz (aka Zenial), who is also a co-founder of AudioTong. This album maybe is slightly different from what they are best known for in their solo projects, give it a proper chance though and enjoy the return of Rambo!



REVIEWS


Audio-Tong is a Polish net-label established in the early years of this millennium. The aim of the label is to present of the music from the outer limits both as album releases, but also by organizing concerts and electronic events. A number of very interesting releases has been launched from the label throughout the first five years or so. Latest example of interesting music from the label comes from this project driven by one of the co-brains of the label, Lukasz Szalankiewicz (aka Zenial). On this project called Aabzu, Zenial join forces with another Polish sound artist, Maciek Szymczuk. The two artists has quite different approaches to electronic music compositions and this is probably the main reason for such an impressive result. Musically Aabzu operates in many layers and styles of expressions throughout the twelve pieces on the album titled "Rambo", and yes, the album does refer to Sylvester Stallone's monster-success as the soldier-hero, Rambo of the 80's. Though musically there are absolutely nothing that stylish does refer to macho-style of Rambo. The music is deeply felt with excellent dreamlike atmospheres. From trippy trance-inducing textures across ethno-ambience and cool club techno towards semi-harsh noise and minimalist techno. As you swim through the album associations one minute moves towards early Biosphere and the next towards icy textures of Pan Sonic. No matter where you find yourself on this album, so many things happens, making it absolutely impossible not to be absorbed into the spheres of Aabzu.

(NM, Vital Weekly)


This is a well-timed release as far as I'm concerned, as I finally succumbed to watching First Blood only recently (following William Bennett recommending it to me last year), after years of avoiding it simply due to Stallone's presence (and yet, suffice to say, he is excellent in it). Whatever, Aabzu is the second album 'proper' by the Polish duo of Lukasz 'Zenial' Szalankiewicz and Maciek Szymczuk; both stalwarts of Poland's underground electronica world and quite often otherwise found playing solo sets hunched over their respective laptops in both their native land and far beyond. Slightly meatier than the previous album, Rambo, titled in honour of the film series of the same name, collects twelve cuts that cast one back to those heady times where a new record on Warp Records meant getting some fresh shapes in sonic architecture. Without doubt, the reference points can be found throughout, right down to the more trip-hoppin' 'Things With Molecular Structure' or faintly technoid 'Dreams of Freedom', but Aabzu prove themselves masters of their game via both twists and turns more interesting than expectations may cater for and an enthusiastic attention to detail. The wonderfully titled 'Bullets and Bombs (Fly In All Directions As the Indestructible Rambo Works His Way)' is just one of several highlights, bringing together a rhythm akin to marching robots and a fine array of post-industrial textures, whilst the inclusion of remixes by Mauro Teho Teardo and Kika indicates clearly how wide this duo's net can be cast. I raise my glass and look forward to the third one.

(Richard Johnson, Adverse Effect)


»Rambo« als Rambo führt auf die falsche Fährte, viel eher haben wir es hier mit Col. Kurtz zu tun. Diese, von den polnischen Experimentalelektronikern Łukasz Szałankiewicz (Zenial) und Maciek Szymczuk eingespielte, zweite CD als AABZU ist ein psychoaktiver Trip in das Herz der Finsternis. Die Sonne drückt schwül herunter, irreale Landschaften voll bizarr verschachtelter Beats, spooky Synth-Flächen und Melodien, die in unverständlichen Akzenten radebrechen. Man könnte es sich einfach machen und Ambient-Techno dazu sagen. Und damit den größten Teil des diskursiven Spaßes von »Rambo« ausblenden. Rambo ist hier vielmehr der personifizierte Platzhalter für einen Soundtrack zu einem Kopf-Film, dessen Protagonisten nicht an der Du-Long-Brücke ausharren, sondern sich durch den nächtlichen Großstadtdschungel traversieren. Ähnliche Stimmungen wie bei Kode9. Offensichtlich ist, dass es Szałankiewicz/Szymczuk um essentielle Fragen popkulturellen (Geheim-)Wissens geht, deren Codes auf »Rambo« zu einem ambivalenten Fluss komprimiert werden, der, je nach Lesart, träge gleitet beziehungsweise sich zu strömenden Wellenbrechern ausweitet. Ein diskursives Dickicht eben, das sich über den Maschinen-Dub-Beats auftürmt. Wie die Musik liest sich auch das von Marcin Kuligowski designte Cover als ein Sammelsurium an Hinweisen zwischen »Apocalypse Now« und »Lord of the Flies«. »Rambo« könnte man als eine augenzwinkernde Ehrenrettung des ersten Rambo-Films verstehen. Ich werde mir bei Gelegenheit »First Blood« ansehen und dabei »Rambo« laufen lassen. Meine Soundtrack-Platte der Saison.

(Heinrich Deisl; skug - Journal für Musik #84, Autumn 2010, www.skug.at)


Mainstreamowe media twierdzą, że najpopularniejszym polskim zespołem w Chinach jest (a przynajmniej chce być) Bayer Full. Zanim jednak dziarskie chłopaki wyruszyły na podbój Państwa Środka, na polu współpracy polsko–chińskiej miały miejsce o wiele ciekawsze wydarzenia za sprawą kompozytora i sound-designera Zeniala (metalowca numer 1 polskiej elektroniki). Wspólnie z Maćkiem Szymczukiem tworzy on duet Aabzu, który po kilku latach ciszy wydał właśnie swój drugi album, "Rambo".

Ogłoszony niegdyś nadzieją polskiej elektroniki duet działał gdzieś na pograniczu gatunków – post-technowe, click'n'cutsowe fascynacje Szymczuka zderzały się z elektroakustycznymi szarżami Zeniala. Drugi album prezentuje jeszcze odważniejsze i trudniejsze do klasyfikacji oblicze Aabzu. Pomyślany jako rodzaj concept–albumu w hołdzie dla nieustraszonego Sylvestra, ulubionego bohatera dzieciństwa nas wszystkich, "Rambo" to wciągający, działający na wyobraźnię film dla uszu, a dla muzycznych geeków zabawa w "jaki to gatunek". Aabzu przyzwyczaili nas do skutecznego umykania prostym klasyfikacjom, a na drugim albumie doskonalą te umiejętności. Jest tu miejsce na szkieletowe konstrukcje rytmiczne, gęste sieci beatów i ambientowe przestrzenie, a nawet okazyjne ukłony w kierunku minimalu, noise i... całkiem przyswajalnych melodii. Dużo się tu dzieje, wszak opowieść o Rambo musi obfitować w napięcie i spektakularne zwroty akcji. W jednej z ksiąg "Tytusa, Romka i A'tomka" wymieniane są kolory: "dżunglowy, buszowy" i taki jest właśnie klimat tej mocno transowej, wielowarstwowej płyty.

Wracając do wspomnianej na początku współpracy polsko – chińskiej, ostatni utwór na "Rambo" wzbogaciła recytacją znana również u nas, ceniona pisarka młodego pokolenia, Mian Mian (w Polsce ukazały się jej "Cukiereczki" i "Panda Sex"). To kolejny dowód na to, że warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte na to, co się dzieje w undergroundzie.

(Olga Drenda, MusicNews.pl)


Każdy z członków duetu Aabzu prezentuje odmienną wrażliwość muzyczną. Maciek Szymczuk wywodzi się z ambientu, lubi kleić dziwne dźwięki w stylu click`n`cuts, nie obce są mu eksperymenty z minimalowym techno. Łukasz Szałankiewicz, bardziej znany jako Zenial, to z kolei weteran sceny elektroakustycznej, nieustraszony twórca toksycznego noise`u, ostatnio zafascynowany muzyką dronową. Pierwsze spotkanie obu producentów zaowocowało nagraniami zamieszczonymi na splicie z amerykańskim muzykiem ukrywającym się pod pseudonimem Phylr wydanym jako „The Shape Of Lost Thing” w 2005 przez nieistniejącą już wytwórnię Simlog. Dlatego też opublikowany właśnie nakładem współprowadzonej przez Zeniala i Marcina Barskiego firmy Audio Tong album „Rambo” można właściwie uznać za pełnoprawny debiut projektu.

Pierwsza część płyty dedykowana jest ambientowi – albo raczej illbientowi, temu z nowojorskiej szkoły DJ Olivie i DJ Spooky`ego, tworzonemu w podziemnych studiach Brooklynu. Bo oto mroczne pasaże syntezatorów uzupełniają tu hip-hopowe bity i dubowe basy, przesterowane na noise`ową modłę i pospinane zawodzącymi loopami rodem z oldskulowego rave`u („What Would You Die For, John?” czy „Heroes Never Die”).

Z czasem do muzyki Aabzu zaczyna przenikać coraz więcej dubu – choć jej podstawą są tym razem mocne bity techno lub metaliczne połamańce w stylu IDM. Wszystko to ukryte jest w gęstwinie glitch`owych efektów („Dreams Of Freedom”) i uzupełnione wibrującymi efektami („Bullets And Bombs”), tworząc ciężkie i mroczne brzmienie. Kulminacją tego wątku stają się dwa nagrania: „Scientist Vs. Rambo” – zaskakująca kolizja dubstepowego podkładu rytmicznego i lodowatej partii klawiszy w stylu Sähko oraz „Sum Of Our Sins” – metaliczny IDM wpisujący Aphex`ową ekwilibrystykę rytmiczną w oldskulowe brzmienie w stylu Cabaret Voltaire.

Im bliżej finału, tym częściej powraca na płycie echo ambientu. Mimo, iż duet polskich producentów sięga po połamane bity, to i tak funkcjonują one w przestrzennej aranżacji, odwołującej się do klasyki „kosmische musik” („Many Happy Endings”) czy preparowanego industrialu („Mystery Of Life” w remiksie Teho Teardo). Całość kończy jednak zdecydowane uderzenie w stylu techno – psychodeliczny „First Blood” z egzotyczną nutą wprowadzoną przez melodeklamację młodej chińskiej pisarki Mian Mian.

„Rambo” obezwładnia gęstą masą dźwięków, przywołującą na myśl prężące się muskuły swego głównego bohatera. Dowcipne podporządkowanie muzyki wspomnieniu słynnej postaci z kinowego cyklu sprawia, iż album staje się inteligentną grą ze słuchaczem. Dzięki temu porozumiewawczemu mrugnięciu okiem, płyta wyróżnia się z obecnej fali mrocznej elektroniki, biorącej często swą mroczność zbyt serio.

(Paweł Gzyl, NowaMuzyka.pl)


Well, this is what I haven't surely expected, at least on that short notice. Audiotong which is a cultural outlet managed by Marcin Barski in Cracow covers a netlabel, a regular record publishing site, cultural events organiser deals with a variety of moods, styles, types and genres - free improv, noise, "laptop" music and many more. To put out such material is really challenging, not only for a publisher which is a stance of balancing idm/post techno course with wider manner of experimentalism which this recordings deals with - which on one hand is difficult as it doesn't fit entertaing beat sounds drawer. And challenging for a listener - as this is a real eye-opener for capturing wider perspective of so called idm music which I hate to use here. Łukasz Szałankiewicz a.k.a Zenial and Maciej Szymczuk are two guys who come from different but not completely different backgrounds. Zenial started in late 1990's with his demo scene project Pal Secam introducing a wide array of beat related sounds then evolving into the direction of self-didact conceptual sound design and sound art blending noise/drone/conceptual approach. Maciek is a guy whose amiable and elegant foreground of post techno stuff gives a background for further experimenting with sounds. "Rambo" released after quite a while (first album was released by joined forces of Vivo and now defunct Simlog label) brings back the moods and climaxes of the genre they worked out for themselves whcih is a post techno experimentalism. Reminds me of Sutekh cramped with more experimental approach, add free form, add real joy, add corporal body movement inferiorating the listener, add art, add take-it-easy approach mingled with clear sense of structure and direction...Maturity of attaing the goals that's what most of the musicians dream of. Accomplished!

(Hubert Napiórski, felthat)


Tout comme le label AudioTong, basé à Cracovie, Aabzu est un duo d’origine polonaise. Il s’agit de Maciek Szymczuk et Lukasz Szalankiewicz que l’on a déjà croisé sous le nom de Zenial. Rambo est leur deuxième album qui surprend par sa facilité d’écoute quand ce que l’on connaissait de Zenial était plutôt expérimental et alors que l’on avait une image un peu plus pointue du label AudioTong chez qui l’on croise notamment Yannis Kyriakides, Lucio Capece ou encore Zbigniew Karkowski.

Le duo produit une musique électronique qui puise dans ne nombreux genres connus et plutôt efficaces, s’affranchissant ainsi de toute étiquette, de tout catalogage facile. Difficile en effet de rangerAabzu dans une case précise quand le duo joue avec les codes du dub électro sur First Blood, produit une techno minimale redoutable d’efficacité avec Bullets And Bombs et se révèle tout autant à l’aise avec l’ambient spooky de What Would You Die For, John ?, aux nappes tournoyantes et aux rythmiques dérangées. Surprenant également dans ce milieu des musiques électroniques pointues, de voir le groupe intituler un album Rambo en référence au célèbre film et au personnage incarné par Sylvester Stallone. Une anecdote qui fera certainement fuir quelques uns de nos lecteurs, qui excitera peut-être la curiosité des autres. Cela va jusqu’à la mention de Johnny Rambo dans les "guests", crédité pour "l’esprit et l’énergie". On devine également le personnage du film dessiné sur la pochette, un joli travail graphique mêlant dessins au crayon et éléments topographiques.

On percevra quelques marques du film dans les titres des morceaux, mais également quelques influences dans la composition, comme une rythmique un peu tribale sur Mystery Of Life, une sorte d’alarme sur un Dreams Of Freedom étonnant par son minimalisme, ou encore une mélodie aux intonations asiatiques sur le final de Scientists Vs. Rambo, tout ça sur fond de field recordings : chants d’insectes par nuit claire, bordure d’autoroute, et de nombreux dialogues dont on se demandera s’il sont extraits du film. Le style général est du coup assez difficile à décrire. La tonalité est chaleureuse, les basses étant largement responsables du tempo et on passe allègrement d’un groove efficace à d’étonnants bruitages et effets électroniques donnant une impression de richesse et de fourmillement à Sum Of Our Sins. On pense à plusieurs reprise à un abstract trip-hop, un peu comme si Massive Attack, Pan Sonic, Goldie, Pole, Biosphere et Venetian Snares avaient décidé de faire un album ensemble.

Après 55mn de musique composée par Aabzu, deux remixes viennent compléter l’album. L’italien Teho Teardo s’en sort pas mal en mettant l’accent sur la dimension ambient de Mystery Of Life mais on se demandera bien quel est l’intérêt du First Blood de Kika tellement il est proche de l’original. Ce Rambo reste un disque à part, original et fort plaisant.

(Fabrice Allard, EtherREAL Webzine)


To nie płyta, to film przeznaczony do słuchania. Wielce absorbującą wyprawę przez elektroniczną dżunglę przygotowali Maciek Szymczuk i Zenial. Drugie wspólne wydawnictwo czołowych polskich twórców muzyki elektronicznej i elektroakustycznej trwa aż 70 minut, ale jest tak napakowane kapitalnymi pomysłami, że upływu czasu, jak w dobrym filmie, się nie czuje. Rytmika lawiruje - w największym skrócie - między illbientowym groove'em, transowym techno, dubstepowymi nieregularnościami i etno-industrialnym prymitywizmem. Monotonii nie zaznamy także w warstwie brzmieniowej. Dubowe echa wypełniają wiązki cyfrowych brudów, z sympatii do których obaj twórcy są dobrze znani. Noise'owe przestery sąsiadują ze zwiewnymi kobiecymi wokalizami, syntezatorowe figury niczym z rave'u dla ponuraków przenikają się z pochodami potężnie brzmiącego basu, który miejscami wytycza nawet całkiem chwytliwe melodie. Już przy pierwszym przesłuchaniu zachwyca ilość sampli i ich pomysłowe wykorzystanie (od "ambientowych" świerszczy po rozładowujące napięcie cytaty z tytułowego filmu). Wobec gatunkowego eklektyzmu "Rambo" pozostaje dziełem zaskakująco spójnym. A to dzięki układowi utworów zapewniającemu albumowi fabularny kręgosłup, a przede wszystkim - niepokojącej, mrocznej atmosferze. Zanurzam się w tych psychoaktywnych wyziewach od kilku tygodni, przyjemność i fascynacja nie mijają.

(Jędrzej Słodkowski, Gazeta Wyborcza)


Płyty takie jak ta cieszą mnie niezmiernie jako fana muzyki i doprowadzają do rozpaczy jako recenzującego. Dlaczego? Bo 'Rambo' wymyka się umiejętnie jakimkolwiek klasyfikacjom będąc jednocześnie inteligentną grą z obeznanym słuchaczem. Mogę napisać, że to post-techno i melodyjny post-noise zmieszany z miejskim dubem na ambientowym tle. Mogę wrzucić go do obszernego worka z napisem IDM, który znaczy już w tym momencie i wszytko, i nic. Mogę rzucać dziesiątkami nazw. Ale i tak nie dotknę nawet sedna sprawy. Zacznijmy więc inaczej.

Już zdąrzyłem zapomnieć o wspólnym projekcie Maćka Szymczuka i Łukasza Szalankiewicza, który miał swoje 5 minut w 2005 roku przy okazji splitu z Phylr. Materiał z 'The Shape of Lost Things' był całkiem ciekawym, choć nie do końca dopracowanym konceptem, z jednej strony będąc dzieckiem (jeśli nie wnukiem) stylistyki glitch, z drugiej zaś strony kładac duży nacisk na melodię. Jak się okazało, nie było to pojedyncze wydarzenie, choć na drugie wydawnictwo trzeba było czekać 5 lat. Nie wiem czy tyle trwała praca nad 'Rambo', ale pomysłów wcisniętych w te 70 minut starczyłoby na 5 albumów. Pierwszy z brzegu utwór, nawiązujący do tytułowej postaci 'First Blood', to miarowy pochód z drażniącym swoim przesterem basowym motywem, wyciszający się do quasi-ambientowych momentów z połamanymi loopami w tle. I do tego wszystkiego jeszcze te sample... Czy chociażby następny 'Things with Molecular Structure'-niby-dubowy podkład, ale zwolniony do granic możliwości, nieco IDM-owy podkład rytmiczny i drażniące noisowe dżwięki. A na dodatek wszystko brzmi jak najbardziej spójnie. Całość podzielona jest na dwie części: pierwszą z silniej zaznaczonym rytmem, drugą w nieco wolniejszym tonie.

Tak jak muzycy bawią się pop-kulturowym wizerunkiem tytułowego Rambo na okładce, jak i w samplach, tak też wykręcają wszelkie stylistyki na drugą stronę bawiąc się nimi. Może w dzisiejszych zunifikowanych czasach być to bardzo dużą wadą, ale paradoksalnie dla kogoś takiego jak ja (który jest wiecznym malkontentem) jest to jego największa zaleta. Dzięki temu, będę wracać do tego krażka za miesiąc, pół roku, 5 lat z taką samą przyjemnością.

(Michal Porwet, Zoharum & Hard Art Magazine)

credits

released June 1, 2010

AABZU:
Maciek Szymczuk
Lukasz Szalankiewicz / Zenial


Guests:
Joanna Kustwan-Szymczuk - vocals
Johnny Rambo - spirit & energy
Mian Mian / Shanghai


Album Artwork:
Marcin Kuligowski

license

all rights reserved

tags

about

AudioTong Kraków, Poland

contact / help

Contact AudioTong

Streaming and
Download help

Redeem code

Report this album or account

AudioTong recommends:

If you like Rambo, you may also like: